Dlaczego powinniśmy ufać nauce? Bo sama sobie nie ufa
Wpis jest tłumaczeniem artykułu „Why should we trust science? Because it doesn’t trust itself.”, autor: John Wright; The Conversation, 18-09-2022; na licencji Creative Commons, tłumaczenie Arkadiusz Polak, zdjęcie: Bakhrom Tursunov z Unsplash.
Wielu z nas uważa, że nauka jest wiarygodnym przewodnikiem po tym, w co powinniśmy wierzyć – ale nie wszyscy tak uważają.
Nieufność wobec nauki doprowadziła do sceptycyzmu w wielu ważnych kwestiach, od negowania zmian klimatycznych po wahania w sprawie szczepionek podczas pandemii COVID. I choć większość z nas może być skłonna odrzucić taki sceptycyzm jako nieuzasadniony, rodzi to pytanie: dlaczego powinniśmy ufać nauce?
Jako filozof skupiony na filozofii nauki, jestem szczególnie zaintrygowany tym pytaniem. Jak się okazuje, zagłębienie się w dzieła wielkich myślicieli może pomóc w uzyskaniu odpowiedzi.
Wspólne argumenty
Jedna z myśli, która może początkowo przyjść do głowy, to ta, że powinniśmy ufać naukowcom, ponieważ to, co mówią, jest prawdą.
Ale są z tym problemy. Jednym z nich jest pytanie, czy to, co mówi naukowiec, jest w rzeczywistości prawdą. Sceptycy wskażą, że naukowcy są tylko ludźmi i są skłonni do popełniania błędów.
Ponadto, jeśli przyjrzymy się historii nauki, zauważymy, że to, w co wierzyli naukowcy w przeszłości, często okazywało się później fałszywe. A to sugeruje, że to w co naukowcy wierzą teraz może kiedyś okazać się fałszywe. W końcu były czasy w historii, kiedy ludzie myśleli, że rtęć może leczyć syfilis, i że guzki na czaszce człowieka mogą ujawnić jego cechy charakteru.
Inną kuszącą sugestią dlaczego powinniśmy ufać nauce jest to, że jest ona oparta na „faktach i logice”.
To może być prawda, ale niestety w ograniczonym stopniu pomaga przekonać kogoś, kto jest skłonny odrzucić to, co mówią naukowcy. Obie strony sporu będą twierdzić, że mają fakty po swojej stronie; nie jest niczym niezwykłym, że negacjoniści zmian klimatycznych mówią, że globalne ocieplenie to tylko „teoria”.
Popper i metoda naukowa
Jedną z wpływowych odpowiedzi na pytanie, dlaczego powinniśmy ufać naukowcom, jest to, że stosują oni metodę naukową. To oczywiście rodzi pytanie: czym jest metoda naukowa?
Prawdopodobnie najbardziej znany opis oferowany jest przez filozofa nauki Karla Poppera, który wywarł wpływ na nagrodzonego Medalem Einsteina fizyka matematycznego i laureatów Nagrody Nobla w dziedzinie biologii i fizjologii oraz medycyny.
Dla Poppera nauka toczy się poprzez to, co nazywa on „przypuszczeniami i obaleniami”. Naukowcy stają przed jakimś pytaniem i proponują możliwą odpowiedź. Odpowiedź ta jest przypuszczeniem w tym sensie, że przynajmniej na początku nie wiadomo, czy jest ona słuszna, czy nie.
Popper mówi, że naukowcy robią wszystko, aby obalić to przypuszczenie lub udowodnić, że jest ono błędne. Zazwyczaj jest ono obalana, odrzucane i zastępowane lepszym. To również będzie testowane, a w końcu zastąpione jeszcze lepszym. W ten sposób nauka się rozwija.
Czasami proces ten może być niewiarygodnie powolny. Albert Einstein przewidział istnienie fal grawitacyjnych ponad 100 lat temu, jako część swojej ogólnej teorii względności. Jednak dopiero w 2015 roku naukowcom udało się je zaobserwować.
Dla Poppera u podstaw metody naukowej leży próba zaprzeczenia lub obalenia teorii, co nazywane jest „zasadą falsyfikacji”. Jeśli naukowcy nie byli w stanie obalić teorii przez długi czas, pomimo ich najlepszych starań, to w terminologii Poppera teoria została „potwierdzona”.
To sugeruje możliwą odpowiedź na pytanie, dlaczego powinniśmy ufać temu, co mówią nam naukowcy. Jest tak dlatego, że mimo najlepszych starań nie udało im się obalić idei, o której mówią, że jest prawdziwa.
Większość rządzi
Ostatnio odpowiedź na to pytanie została szerzej wyartykułowana w książce historyka nauki Naomi Oreskes. Oreskes uznaje wagę, jaką Popper przykładał do roli próby obalenia teorii, ale podkreśla również społeczny i konsensualny element praktyki naukowej.
Dla Oreskes mamy powód by ufać nauce w takim stopniu, w jakim istnieje konsensus wśród (odpowiedniej) społeczności naukowej, że dane twierdzenie jest prawdziwe – podczas gdy ta sama społeczność naukowa zrobiła wszystko, co w jej mocy, by je obalić, co się nie udało.
Oto krótki szkic tego, przez co zazwyczaj przechodzi idea naukowa, zanim pojawi się konsensus, że jest ona poprawna.
Naukowiec może przedstawić referat na temat jakiejś idei kolegom, którzy następnie dyskutują nad nią. Jednym z celów tej dyskusji będzie znalezienie w nim czegoś złego. Jeśli praca przejdzie test, naukowiec może napisać recenzowaną pracę na temat tego samego pomysłu. Jeśli recenzenci uznają, że ma on wystarczającą wartość merytoryczną, zostanie on opublikowany.
Inni mogą następnie poddać pomysł testom eksperymentalnym. Jeśli przejdzie ich wystarczającą liczbę, można dojść do konsensusu, że jest poprawna.
Dobrym przykładem teorii przechodzącej taką przemianę jest teoria globalnego ocieplenia i wpływu na nie człowieka. Już w 1896 roku sugerowano, że wzrost poziomu dwutlenku węgla w atmosferze ziemskiej może prowadzić do globalnego ocieplenia.
Na początku XX wieku pojawiła się kolejna teoria, że nie tylko tak się dzieje, ale dwutlenek węgla uwalniany w wyniku działalności człowieka (czyli spalania paliw kopalnych) może przyspieszyć globalne ocieplenie. Zyskała ona wówczas pewne poparcie, ale większość naukowców pozostała nieprzekonana.
Jednak przez całą drugą połowę XX wieku i to, co do tej pory minęło w XXI wieku, teoria zmian klimatycznych spowodowanych przez człowieka tak pomyślnie przeszła ciągłe testy, że w jednym z ostatnich meta-badań stwierdzono, że ponad 99% odpowiedniej społeczności naukowej akceptuje jej prawdziwość. Zaczęło się być może jako zwykła hipoteza, pomyślnie przechodziła testy przez ponad sto lat, a teraz zyskała niemal powszechną akceptację.
Wniosek końcowy
Nie oznacza to, że powinniśmy bezkrytycznie akceptować wszystko, co mówią naukowcy. Istnieje oczywiście różnica między pojedynczym odizolowanym naukowcem lub małą grupą, która coś mówi, a konsensusem w społeczności naukowej, że coś jest prawdą.
I oczywiście, z różnych powodów – niektórych praktycznych, niektórych finansowych, niektórych innych – naukowcy mogli nie zrobić wszystkiego, co w ich mocy, aby obalić jakąś ideę. A nawet jeśli naukowcy wielokrotnie próbowali, ale nie udało im się obalić danej teorii, historia nauki sugeruje, że w pewnym momencie w przyszłości może ona nadal okazać się fałszywa, gdy pojawią się nowe dowody.
Kiedy więc powinniśmy zaufać nauce? Pogląd, który wydaje się wyłaniać z wypowiedzi Poppera, Oreskes i innych autorów w tej dziedzinie, jest taki, że mamy dobry, choć zawodny, powód, by ufać temu, co mówią naukowcy, gdy pomimo ich najlepszych starań, by obalić daną ideę, pozostaje konsensus, że jest ona prawdziwa.
John Wright – Adjunct Research Fellow in Philosophy, La Trobe University
John Wright jest autorem siedmiu książek. Trzy z nich („Science and the Theory of Rationality”, „Explaining Science’s Success” i „An Epistemic Foundation for Scientific Realism”) należą do obszarów filozofii nauki. Dwie („The Ethics of Economic Rationalism” i „Where Did Fair Go?”) należą do filozofii politycznej/ekonomicznej. Jedna („Realism and Explanatory Priority”) dotyczy metafizyki, a kolejna („The Story of Philosophy”) jest wprowadzeniem do historii filozofii.