Naukowe łaskotanie, jak pieniądz wpływa na ludzi i ofiary z dzieci – #059

Pięćdziesiąty dziewiąty odcinek podkastu Naukowo :)

Dlaczego nie możemy sami się połaskotać i co nauka w ogóle wie o smyraniu i łaskotaniu? Co sprawia, że w pewnym amerykańskim miasteczku koty stały się lubianą kolacją wśród kojotów? W sobotnim odcinku podkastu Naukowo opowiem też o ofiarach z dzieci prekolumbijskiej cywilizacji oraz o tym co stało się, gdy wprowadzono pieniądze do społeczności, która pieniędzy nie znała. Zapraszam!

A jeśli uznasz, że warto wspierać ten projekt to zapraszam do serwisu Patronite, każda dobrowolna wpłata od słuchaczy pozwoli mi na rozwój i doskonalenie tego podkastu, bardzo dziękuję za każde wsparcie!

Zapraszam również na Facebooka, Twittera i Instagrama, każdy lajk i udostępnienie pomoże w szerszym dotarciu do słuchaczy, a to jest teraz moim głównym celem 🙂

Zachęcam również do dyskusji na tematy naukowe, dzieleniu się wiedzą i nowościami z naukowego świata na naszym serwerze Discord – kliknij tutaj, aby dołączyć do naszej społeczności.

Odtwórz wideo

Źródła użyte przy tworzeniu odcinka:

Proelss Sandra, Ishiyama Shimpei, Maier Eduard, Schultze-Kraft Matthias and Brecht Michael 2022The human tickle response and mechanisms of self-tickle suppressionPhil. Trans. R. Soc. B3772021018520210185, http://doi.org/10.1098/rstb.2021.0185

Davenport RN, Weaver M, Weiss KCB, Strauss EG. 2022. Spatiotemporal relationships of coyotes and free-ranging domestic cats as indicators of conflict in Culver City, California. PeerJ 10:e14169 https://doi.org/10.7717/peerj.14169

Owen Jarus, „76 child sacrifice victims with their hearts ripped out found in Peru excavation”, https://www.livescience.com/child-sacrifices-chimu-people-peru

Polly Wiessner, Cindy Hsin-yee Huang, „A 44-y perspective on the influence of cash on Ju/‘hoansi Bushman networks of sharing and gifting”, https://doi.org/10.1073/pnas.2213214119

Paul Gabrielsen, University of Utah, „A 44-year perspective study: How money brings hunter-gatherers new choices”, https://phys.org/news/2022-10-year-perspective-money-hunter-gatherers-choices.html

Transkrypcja

Arkadiusz 00:00

Dlaczego nie możemy sami się połaskotać i co nauka w ogóle wie o smyraniu i łaskotaniu? Co sprawia, że w pewnym amerykańskim miasteczku koty stały się lubianą kolacją wśród kojotów? Arkadiusz Polak, dzień dobry, zaczynamy sobotni odcinek podkastu Naukowo, w którym opowiem też o ofiarach z dzieci prekolumbijskiej cywilizacji oraz o tym co stało się, gdy wprowadzono pieniądze do społeczności, która pieniędzy nie znała. Jeśli odcinek Wam się spodoba to udostępnijcie go, proszę, komu tylko możecie, subskrybujcie podkast, aby otrzymać powiadomienie o kolejnych odcinkach i dajcie znać łapką w górę, komentarzem lub recenzją, czy tematy, o których dziś opowiem były dla Was interesujące. A jeśli uznacie, że warto wesprzeć moją działalność to najprościej można to zrobić za pośrednictwem serwisu Patronite.pl/naukowo, zapraszam Was także na stronę Naukowo.net na lekturę ciekawych artykułów z różnych dziedzin nauki. Wszystkie linki znajdziecie w opisie odcinka, zaczynamy!

Arkadiusz 01:05

Gdy człowiek buduje swoje siedliska, drastycznie narusza dotychczasowy układ środowiska na danym terenie. Skala tego mechanizmu jest ogromna, bo już ponad 4 miliardy ludzi żyje w miastach, które stale poszerzają swoje obszary wpływając na rozmnażanie się zwierząt, ich dietę czy zachowanie. Wówczas część zwierząt stroniących od człowieka po prostu ucieka z danego obszaru, inne pozostają w pobliżu ludzkich skupisk i przystosowują się do życia z takim sąsiadem dostosowując się do nowych okoliczności. Tak uczyniły w południowej Kalifornii kojoty, które wykorzystują ludzkie miasta jako źródła pożywienia, mieszkając na terenach zielonych wokół nich i spożywając śmieci, owoce i warzywa z ogródków czy nawet zwierzęta domowe. Stają się także bardziej śmiałe, a nawet przyzwyczajają się do ludzi, gdy są karmione. Ale tak jak ludzie wchodzący na tereny dzikie powodują zmiany w środowisku, tak samo kojoty wchodzące w ekosystem miejski modyfikują go i wchodzą w konflikt z zamieszkującymi miasta zwierzętami, na przykład z kotami domowymi. Badania przeprowadzone w Stanach zjednoczonych pokazały, że koty nie są ulubionym pożywieniem kojotów, stanowią około 2% ich diety. Mówimy tu o kotach wolno żyjących, czyli takich, których właściciele regularnie pozwalają im na samodzielne wędrówki na zewnątrz domów. Jednak w okolicy Los Angeles, ta statystyka uwidacznia niemal wojnę między tymi gatunkami, której ofiarą padają koty domowe, stanowiąc tam aż 20% diety kojotów. Jak relacjonują mieszkańcy i zrozpaczeni właściciele w ciągu 18 miesięcy kojoty zabiły ponad 70 kotów. Wydawać by się mogło, że rozwiązanie tej zagadki jest proste, oto kojoty wchodzące coraz głębiej w miasta napotykają na szwendające się tam koty i traktują je jako kolejną pozycję w menu, zawsze lepszy świeży kot niż wygrzebane ze śmieci resztki ludzkiego jedzenia. Okazało się jednak, że wyjaśnienie jest nieco inne. Aby zrozumieć te zależności między kojotami i kotami badacze przez pół roku prowadzili obserwację ich populacji na kalifornijskich przedmieściach, sprawdzając tez co się dzieje z żyjącymi na tych terenach królikami, będącymi również częścią diety kojotów. Na potrzeby badania naukowcy zainstalowali 20 kamer z czujnikami ruchu w parkach, na przedmieściach i terenach zielonych w Culver City, niewielkim, 40 tysięcznym miasteczku. Wyniki tych obserwacji były małym zaskoczeniem. Okazało się bowiem, że kojoty raczej nie wchodzą głęboko w zurbanizowane tereny miejskie, trzymając się okalających miasta terenów zielonych. Zasięg ich występowania pokrywał się z terenami, na których żyły populacje królików. Kojoty miały więc swobodny dostęp do pożywienia i wody, a tereny wokół miast sprzyjały miejscom, w których mogłyby tworzyć nory, w których chowają młode. Skąd więc tak znaczący udział kotów w ich diecie? Okazało się, że winne są same koty. W badanej okolicy nie trzymały się one bowiem terenów miejskich, jak to koty wolno żyjące mają w zwyczaju, ale chętnie podróżowały także na tereny zielone zamieszkałe przez kojoty. Można by zapytać o powód, dla którego kojoty polują na koty, a nie na króliki, których mają pod dostatkiem. Badacze wysnuwają wniosek, że króliki częściowo przystosowały się do życia z kojotami w taki sposób, że zmieniają czas swojej aktywności i są bardziej uważne, starając się nie paść ich ofiarą. Natomiast koty na badanym terenie wykazywały znaczną aktywność w nocy, dla kojotów stanowiły wówczas atrakcyjną formę uzupełnienia diety z królików, które robiły wiele, aby nie stać się kolacją. Badanie ma oczywiście wiele ograniczeń, dotyczy tylko jednego obszaru, nie wiadomo czy takie zachowania są w przyrodzie powszechne i czy to głupota kotów prowadzi ich do bycia pożywieniem dla kojotów na obszarach wokół miast. Potrzebne są kolejne obserwacje, które mogłyby sprawdzić wnioski autorów badania, po co więc ta konkretna praca powstała? Otóż zarówno władze miasta jak i byli już właściciele kotów, uważali, że to kojoty są problematyczne i należy rozważyć ich odstrzał w celu zmniejszania populacji polującej na zwierzęta domowe. Okazało się, że to nie kojoty są tu problemem, ale puszczane wolno koty, które same w sobie są bardzo inwazyjnymi drapieżnikami, zagrażającymi szeregowi innych zwierząt. Aby wykluczyć koty z diety kojotów trzeba rozważyć ograniczenia lub środki kontroli kotów na spornych obszarach, kojoty poradzą sobie świetnie bez nich, gdy mają dostęp do innego pożywienia, na przykład królików. Badanie pokazuje też, że statystyka na poziomie globalnym może być zupełnie inna niż lokalnie i zawsze warto przeprowadzać kolejne badania w mniejszych skalach, aby wychwycić nie tylko poziomy, ale też przyczyny takich lokalnych interakcji w środowisku.

Arkadiusz 05:47

Około 900 roku naszej ery, na terenach dzisiejszego Peru powstała kultura Chimú, która zamieszkiwała te tereny przez kilka wieków aż do podbicia ich przez Inków około 1470 roku. Północne wybrzeże Peru pomagało im w rozwoju, dostarczając terenów żyznych i płaskich, dobrych do uprawiania roślin i nawadniania. To właśnie rolnictwo wraz z rybołówstwem było podstawą ich wyżywienia, ale kultura ta jest również znana z tworzenia ceramiki wypalanej w piecach i drobnej obróbki miedzi, złota i srebra. Współczesne odkrycia archeologiczne w Pampa La Cruz odkryły jeszcze jedną, mroczną stronę tego ludu. Badania prowadzone są od kilku lat, odkrywając niespotykane w innych częściach świata masowe groby ludzi i zwierząt składanych w ofierze, przede wszystkim dzieci. W ostatnim czasie znaleziono kolejne, 76 szkieletów dzieci, które mają ślady po precyzyjnie wykonanych cięciach przez mostek, co sugeruje, że ich klatki piersiowe zostały przecięte być może w celu wyjęcia serca. Jeśli ilość poświęconych w ofierze dzieci wydaje się wam duża to jest ona zaledwie częścią odnalezionych śladów rytualnych zabójstw. W 2011 roku ojciec jednego z badaczy zgłosił, że regularnie odnajdywane są kości ludzi i lam na pobliskich terenach. Archeolodzy postanowili rozpocząć wykopaliska i od 2014 roku odnaleziono w Pampa La Cruz szczątki 323 ofiar z dzieci, a na drugim stanowisku w pobliżu kolejne 137. Co ciekawe, obok szczątków dzieci i 200 lam, odnaleziono zaledwie 3 szkielety osób dorosłych. Czas ich pochówku określono na lata między rokiem 1100, a 1200, był to czas rozkwitu kultury Chimú. Dzieci złożone w ofierze miały od 5 do 14 lat, dzięki analizie kości i zębów ustalono, że były w dobrej kondycji. Pochowano je z pietyzmem odpowiednio układając i zawijając w bawełniane całuny. Wiele z nich miało ślady czerwono zabarwionego cynobru, barwnika na bazie rtęci, którego kolor odzwierciedlał siłę duszy zawartą we krwi, ówczesne ludy często używały rtęci do obrzędów pogrzebowych o czym szerzej opowiadam w 55. odcinku podkastu Naukowo - zapraszam do odsłuchania. Nasuwa się oczywiste pytanie, czemu miał służyć ten makabryczny i masowo stosowany rytuał. Niestety jest bardzo prawdopodobne, że nigdy nie poznamy prawdziwych powodów, ponieważ w tamtych czasach pismo nie było stosowane i nie ma żadnych udokumentowanych w ten sposób relacji opisujących rytuały czy wydarzenia doprowadzające do tych ceremonii. Niemniej, badacze skłaniają się ku pewnej hipotezie. W czasach współczesnych ofiary ze zwierząt są nadal kultywowane na wyżynie peruwiańskiej i w Boliwii. Poświęca się lamy, usuwa się im serce, które następnie jest spalane, a krwią zaznacza się tereny takie jak kopalnie. Według współczesnych wierzeń ma to chronić ludzi, którzy pracują w tych niebezpiecznych miejscach, ale nie wiadomo czy taki sam cel uświęcał ofiary z dzieci w przeszłości. Dowodu archeologiczne pokazują, że tereny, na których pochowano ofiary były wówczas mocno nasiąknięte wodą, dziś można znaleźć ślady ludzi czy zwierząt odciśnięte wówczas w błocie. Ale tereny te są raczej suche, deszcz pada tam rzadko. Możliwe jest jednak wystąpienie ekstremalnego zjawiska El Niño, wówczas ciepła woda paruje z południowego Pacyfiku i spada jako ulewny deszcz na wybrzeże Peru, co mogło doprowadzić do zalania pól uprawnych Chimú doprowadzając do katastrofy żywnościowej. Ów lud stosował praktyki religijne, czcząc bóstwo Księżyca Si stawiając go wyżej niż Słońce, ponieważ widoczny był w dzień i w nocy oraz wpływał na plony oraz połów. Być może w obliczu powodzi postanowiono przebłagać bóstwa ofiarami. Tylko dlaczego z dzieci? Także w czasach współczesnych dzieci postrzegane są jako istoty bezbronne i niewinne, nie są skalane uczynkami ludzi dorosłych. Dawniej nie były uważane za pełnoprawnych członków społeczeństwa, a jednocześnie ze względu na swą duchową czystość stanowiły odpowiednio godne dary dla bogów. Aby zapewnić ich odpowiednią ilość ściągano także dzieci z innych zależnych terytoriów, być może dobrowolnie jako zaszczytnych posłańców do bogów. Badacze będą kontynuować wykopaliska w tamtych rejonach spodziewając się dużo większej ilości ofiar rytuałów, być może nawet powyżej 1 000. Trzeba bowiem pamiętać, że moralności i światopogląd ówczesnych ludzi były zupełnie inne niż dzisiejsze i to co wydaje się nam horrorem i okrucieństwem mogło być wówczas postrzegane jako obowiązek i zaszczyt.

Arkadiusz 10:01

Pieniądze szczęścia nie dają, równocześnie biednemu zawsze wiatr w oczy. Gdy nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze, a od przybytku głowa nie boli. Przysłów i powiedzeń dotyczących pieniędzy jest mnóstwo co odzwierciedla ich wagę dla współczesnych ludzi. Nie wyobrażamy sobie świata, w którym pieniądz nie istnieje, pieniądz jest postrzegany jako instrument wolności, a bogacenie się społeczeństw jest celem i pokazuje rozwój cywilizacji. Oczywiście wpływ pieniądza na ludzi i gospodarki jest różny w zależności od kultury społeczeństw, które nim obracają. A nowe badanie, które trwało aż 44 lata, pokazuje jak pieniądz wpływa na ludzi, ich zachowania i normy społeczne. Lud !Kung albo inaczej Ju/'hoansi (zhut-wasi) to liczące około 30000 osób społeczeństwo zamieszkujące pustynne tereny na pograniczu Botswany i Namibii. I to te niesprzyjające tereny zmuszały ich do prowadzenia życia koczowniczego, opierając swe przeżycie na zbieractwie, myślistwie i ciągłym poszukiwaniu wody. Ich solidarność społeczna jest bardzo mocna, znani są też z pokojowego nastawienia do życia i rozwiązywania problemów za pomocą rozmowy, robią wszystko, aby nie doszło do użycia siły fizycznej, zresztą w duchu samokontroli wychowywane są od początku dzieci. I tu dochodzimy do pieniędzy, a raczej ich braku, bo jeszcze dwa pokolenia temu lud ten pieniędzy nie znał w ogóle, ich gospodarka oparta była na dzieleniu się i podarkach. Gdy myśliwy upolował zwierzę dzielił się on mięsem, bo nie było możliwości jego przechowywania, nierozdzielone po prostu by się zmarnowało, a rozdane przyjmowane było z wdzięcznością przez resztę społeczności. Natomiast prezenty pomagały tworzyć więzi między społecznościami, osobą obdarowaną, darczyńcą i ich krewnymi. Dzięki temu w szczególnie trudnych czasach następowała wymiana ludności między społecznościami w taki sposób, aby potrzebujący mogli przetrwać trudny okres. W 1974 r. aż 69% majątku to prezenty od krewnych, których system zobowiązywał do udzielenia pomocy i brania odpowiedzialności za członków tego ludu. I wtedy do ich życia zawitały pieniądze. W latach 70-tych stopniowo tracili swoje ziemie więc rząd Namibii wydzielił dla nich tereny, na których zaczęli hodować zwierzęta i na niewielką skalę uprawiać rośliny. Ponieważ z trudem starczało to na zapewnienie przeżycia, część ludzi otrzymała zatrudnienie w stolicy dystryktu, a rząd postanowił kierować pomoc pieniężną dla dzieci i emerytury dla osób starszych. Co się wówczas stało? Niektóre ze zmian dotyczyły elementarnego postrzegania np. przedmiotów. Wcześniej otrzymanie jakiejś rzeczy następowało w akcie podarku i łączyło się z jakimś przeżyciem i więzią. Teraz rzeczy to po prostu rzeczy, kupowane w sklepie, bez żadnej historii za nimi stającej. Samo dzielenie się stało się droższe, myśliwy rozdający mięso nie tracił więcej niż sam mógł zjeść, bo reszta bez rozdania by się zepsuła. Teraz oddanie komuś pieniędzy kosztuje dawcę tyle samo, co przynosi korzyści odbiorcy, ponieważ wartość pieniędzy jest stała. Sam akt dzielenia się też drastycznie się zmienił. Zamiast dzielenia się mięsem, ludzie dzielą się teraz wspólnymi posiłkami dla całej rodziny, prezenty są kupowane, a nie wytwarzane własnoręcznie. Gdy w 1974 roku obdarowywanie dalekich krewnych stanowiło 23% wszystkich aktów darowizny, to w 2018 roku było to już tylko 1%. Dowodzi to zmianie gospodarki społecznej, teraz dba się w pierwszej kolejności o najbliższą rodzinę, pomoc dalszym krewnym i znajomym z innych wiosek zeszła na dalszy plan. Jak się można było spodziewać natychmiast pojawiły się nierówności majątkowe, osoby pracujące w miastach wydawały pieniądze na lepsze domy, meble czy samochody, które dla reszty mieszkającej na terenach pustynnych są poza zasięgiem. Równocześnie społeczne, płciowe i polityczne równości utrzymują się niezmienione, prawdopodobnie dzięki temu, że szanuje się autonomię drugiej osoby w zarządzaniu i wydawaniu pieniędzy. To pomaga zapobiegać nierównościom społecznym pomiędzy różnymi przedziałami dochodów, a drogie kamienne domy, są budowane obok błotnych, prostych chat. Buszmeni nie wykorzystują się wzajemnie, a próby zdobycia politycznego przywództwa przez bardziej zamożne jednostki są w społeczności szybko tłumione. Daje się też zauważyć, że pieniądze wprowadziły "chęć" posiadania rzeczy, a nie tylko "potrzebę" ich posiadania stanowiącą o przeżyciu. Jednocześnie pewne przedmioty jak buty czy ubrania stają się teraz potrzebą, dzięki pieniądzom coraz więcej rzeczy jest przypisywanych do kategorii niezbędnych, choć jeszcze pokolenie temu nie były one za takie uważane. W społeczności tej, pomimo wprowadzenia pieniędzy i zmian jakie spowodowały, panuje mocny egalitaryzm, ludzie traktują się równo, a pieniądze nie tworzą społecznych nierówności. Badacze przewidują, że społeczeństwo to nadal będzie się zmieniać i planują kontynuowanie tych niezwykle ciekawych i długoterminowych badań.

Arkadiusz 15:04

Z czym kojarzy się Wam łaskotanie? Mnie nieodmiennie z piórkiem przesuwanym po skórze i gilgotaniem mamy za dzieciaka. Ciężko skojarzyć to uczucie z nauką, ale co właściwie nauka wie o łaskotaniu? Już w 1897 roku dwójka psychologów postanowiła podzielić łaskotki na dwa rodzaje w zależności od uczucia jakie ze sobą niosą. Knismesis to uczucie lekkie i łagodne, słowo pochodzi od greckiego knēsmós oznaczającego "swędzenie", takie jak czujemy, gdy wydaje się nam, że jakiś owad po nas łazi. Drugi rodzaj łaskotek oddziałuje już silnie, zwykle na jedną, wrażliwą część ciała i powtarzany może wywołać niekontrolowany śmiech. Takie uczucie to gargalesis, słowo to wywodzi się także od greckiego gargalízō oznaczającego "łaskotać". Rozróżnienie to okazało się trafne w kontekście pojawiania się tych odczuć. O ile łagodne knismesis możemy sami na sobie wywołać, choćby wodząc po skórze paznokciami, to drugi typ łaskotania jest o wiele bardziej skomplikowany. Występuje tylko jako odpowiedź na dotyk, tylko w niektórych częściach ciała i jest ściśle związany z sytuacją w jakiej się znajdujemy i naszym nastrojem. Możemy się poddać bliskiej nam osobie łaskoczącej nas pod pachami, zanosząc się przy tym śmiechem, ale gdy mamy zły humor lub osoba jest dla nas obca, to wywoływanie tego rodzaju łaskotek nie przyniesie żadnej radości. Co ciekawe nie możemy też łaskotać się w ten drugi, bardziej zdecydowany sposób samodzielnie, samo łaskotanie nic nie da, możecie spróbować. A jeśli macie jakieś zwierzę, to bardzo prawdopodobne, że i ono zareaguje na gargalesis, psy czy szczury bardzo lubią tego rodzaju łaskotanie. Gdy sami smyramy się delikatnie po skórze to uczucie będzie mniej intensywne, niż gdy robi to inna osoba. Wynika to prawdopodobnie z tego, że przewidujemy jakie uczucie sami sobie aplikujemy, znamy konsekwencje swojego działania. Gdzie najlepiej łaskotać? Wcześniejsze badania nad łaskotaniem u dzieci potwierdziły, że to spodnie części stóp, pachy, szyja i broda są najbardziej wrażliwe na łaskotki, u dorosłych podobnie, choć nie w tej samej kolejności. Prace naukowe nad łaskotaniem, smyraniem i gilgotaniem są rzadkie, dlatego ciekawa wydaje się praca badaczy z Uniwersytetu Humboldta w Niemczech, którzy chcieli dokładniej zbadać reakcję ludzkiego organizmu na łaskotki. Zaprosili zatem grupę 12 osób, łącząc je w pary: łaskoczącego i łaskotanego. Osoby te znały się, aby zapewnić bezpieczeństwo i komfort psychiczny umożliwiające wywołanie łaskotek. Za pomocą kamer badano reakcję prawej stopy oraz twarzy, a za pomocą mikrofonu nagrywano dźwięki łaskotanej osoby, mierzono też zmianę średnicy klatki piersiowej w odpowiedzi na łaskotanie. Poproszono zarówno sprawców jak i ofiary łaskotania, aby zachowywały się jak najbardziej naturalnie, łaskotki serwowane były z zaskoczenia, a po ich zakończeniu trzeba było ocenić poziom łaskotania w skali od 1 do 10. Łaskotane były różne części ciała, w trakcie eksperymentu poproszono też badanych o łaskotanie samych siebie. Wyniki? Głównym efektem łaskotania wrażliwych miejsc jest śmiech, nastąpił on w 70% przypadków, a inne reakcje organizmu są błyskawiczne. W ciągu 300 ms od rozpoczęcia łaskotania mięśnie twarzy zaczynają się poruszać, obwód klatki piersiowej zmienia się, a w ciągu 500ms zaczynamy się śmiać. Badacze wnioskują, że śmiech następuje później, ponieważ wymaga bardziej skomplikowanego przetwarzania emocjonalnego. Autorzy pracy wysuwają tez hipotezę, że to jak bardzo wrażliwi jesteśmy na łaskotki może wynikać z różnic w aktywacji układu limbicznego w mózgu i indywidualnych różnic w tempie aktywacji sieci walki i ucieczki. A im bardziej jesteśmy wrażliwi na łaskotanie tym reakcja naszego organizmu jest szybsza i mocniejsza, co sugeruje, że łaskotanie może być postrzegane za pomocą wielu zmysłów nie tylko dotyku. Można to zaobserwować na przykład u dzieci, które wiedząc, że czekają je łaskotki często zaczynają się chichotać zanim w ogóle poczują dotyk. Zespół badaczy po raz pierwszy zaobserwował również, że łaskotanie siebie podczas bycia łaskotanym przez inną osobę tłumi to łaskotanie. Śmiech wówczas występuje rzadziej i to o 25% oraz jest znacznie opóźniony, aż o 700 ms. Dlaczego tak się dzieje? Ze względu na małą próbę badania naukowcy mogą się jedynie domyślać, że gdy smyramy samych siebie mózg priorytetowo nadaje informację do całego ciała, że to nasza czynność, którą należy zignorować, hamując jednocześnie efekt wywołany przez inną osobę. Bo w końcu łaskotki wiążą się z wieloma bardzo ważnymi mechanizmami naszego mózgu i ciała. Nie tylko dotykiem czy postrzeganiem innych zmysłów, ale także z przetwarzaniem emocjonalnym i reakcją mózgu na bodźce zewnętrzne. Planowane są zatem dalsze badania nad łaskotaniem, myśli się nawet o wykorzystywaniu maszyn i robotów do łaskotania, aby proces był bardziej powtarzalny.

Arkadiusz 20:13

I tym zabawnym badaniem kończymy dzisiejszy odcinek, życzę Wam wesołego weekendu, do usłyszenia!

Naukowo w Internecie

Obserwuj i polub :)

Ogromna prośba o udostępnianie, lajkowanie i komentowanie odcinków podkastu, pozwala to dotrzeć do nowych słuchaczy zainteresowanych naukowymi doniesieniami. Podzielcie się podkastem ze znajomymi i dajcie znać w komentarzach czy podkast Wam się podoba. Wszystkie uwagi i propozycje mile widziane, to dzięki Wam Naukowo może być coraz lepsze!

Wspieraj Naukowo na Patronite

Podkast jest finansowany wyłącznie z dobrowolnych wpłat od słuchaczy. To ich wsparcie zapewnia mi finansowanie i utrzymanie tego podkastu, pozwala na dalszy planowanie i rozwój. Wybrałem taką formę finansowania, aby uniknąć reklam i uzależnienia od kontraktów na nie. W ten sposób mogę w sposób samodzielny kształtować profil audycji, a dodatkowo społeczność skupiona wokół podkastu ma większą moc oddziaływania - podkast tworzę dla moich słuchaczy, a ich uwagi i sugestie są dla mnie cennym głosem. Dołącz do wspierających!

Naukowy serwer Discord

Na naszym serwerze Discord staramy się stworzyć społeczność ludzi, którzy naukę lubią i szanują, a czasem się z nią nie zgadzają oraz chcą o niej dyskutować w miłym gronie. Mamy mnóstwo tematycznych działów, miłych moderatorów i chęć do stworzenia przyjaznego miejsca dla dyskusji i na tematy naukowe, dzielenia się wiedzą i nowościami z naukowego świata - dołącz do nas!

clear clear
Type at least 1 character to search
clear clear
Słuchaj
Obserwuj